25 września klasy szóste wyjechały na trzydniową wycieczkę integracyjną. Tym razem zamiast tradycyjnie w Załęczu nocowaliśmy w Żelazku, małej miejscowości pod Ogrodzieńcem.

Pierwszy dzień zaczęliśmy z „grubej rury” – dosłownie. Uczniowie uczyli się strzelać do celu z wiatrówki krótkiej i długiej. Nie było to proste zadanie, ale udało nam się wybrać mistrza strzelnicy! Następnie klasy integrowały się, biorąc udział w turniejach, grając w tenisa stołowego czy piłkarzyki.

Drugi dzień zaczął się od rywalizacji między klasami. W konkurencjach z balonami radziła sobie lepiej klasa 6a, z gazetami 6b, i tak na zmianę przez prawie 3 godziny. Na koniec uczniowie rozegrali mecz w dwa ognie – o wszystko! Wygrali lepsi.

Po pysznym posiłku przyszedł czas na naukę, ale jakże ciekawą! Uczniowie poznali kompas i busolę, pracowali z mapą, a nawet wyznaczali azymut. Potem przyszedł czas na test praktyczny, czyli oznaczanie azymutu, poruszanie się po wielkiej planszy na boisku według wskazań kompasu i odszyfrowywanie haseł. Na koniec każdy uczeń dostał mapę z oznaczonymi punktami, które musiał znaleźć w terenie. Ten bieg na orientację zachwycił wszystkich!

Ostatni dzień był inny niż dwa poprzednie, ponieważ postanowiliśmy mniej się zmęczyć fizycznie, a więcej wysilić intelektualnie. Niestety nic z tego nie wyszło, bo zdobycie zamku w Ogrodzieńcu oraz drewnianego grodu królewskiego na wzgórzu okazało się wielkim wyczynem. Było jednak warto!

W drodze powrotnej przypadkiem natknęliśmy się na niewielką restaurację o nic niemówiącej nam nazwie McDonald’s, więc ponieważ nasza młodzież lubi wyzwania, postanowiliśmy zaryzykować i spróbować ich kuchni. Okazało się, że mieli tam frytki i hamburgery, więc ryzyko opłaciło się.

Cała wycieczka była super!